środa, 29 listopada 2017

Zadanie specjalne nr 2

Jakiś czas temu zleciłam mojej zdolnej siostrze zadanie do wykonania.
Skoro podołała tipi (Wiktorkowe tipi), to zadanie było dla niej prościutkie.

Jak to dobrze mieć tak utalentowaną siostrę!

Co wymyślę to ona to wykona. 
Jakim cudem Marta to szyje? 
Nie wiem. 
Ja takich zdolności nie posiadam. 
Ale mam ją i to już jest dużo.

Przechodząc do rzeczy. 
Zapragnęłam mieć w posiadaniu swoją własną osobistą chustę animacyjną.

Udałam się na zakupy w poszukiwaniu odpowiednich materiałów.
Upolowałam przepiękne kolory i mogłyśmy zacząć dzieło.

Tak dobrze piszę mogłyśmy, bo ja też swój wkład w wykonanie chusty miałam.

Mianowicie zrobiłam odpowiednie wykroje.
Wycięłam 8 jednakowych trójkątów, po dwa z każdego koloru.

Reszta, czyli zszycie należało do Marty.
Super szybko zszyła trójkąty ze sobą.

Pozostało jeszcze wycięcie otworu w środku chusty na piłeczkę. 

Odrysowałyśmy okrągły kształt i znów Marta to podszyła.
Marcinek jednak dopatrzył się brakujących elementów w chuście, a mianowicie uchwytów do trzymania chusty.
Ciocia Marta również to doszyje, a na razie chusta wygląda tak:



Wiktorek jest chustą zachwycony. 
Chowa się pod nią, a rodzice nią wachlują
Wrzuca piłeczkę na chustę, aby ta wyskoczyła na ziemię przez otwór. 
Sam stara się też wachlować chustą oraz się nią przykrywa. 
I nie pozwala jej schować do szafy!!!!
Sami zobaczcie jego radość podczas zabawy chustą!












Bardzo się cieszę, że mam swoją domową chustę animacyjną. Na pewno posłuży mi również w pracy zawodowej.

Może nie jest tak profesjonalna jak typowe chusty animacyjne, ale w 100 procentach spełnia swe zadanie.
















Ma piękne kolory, otwór w środku. 
Dla mnie jest rewelacyjna. 
A na dodatek wykonana niewielkim kosztem. 
Koszt profesjonalnej chusty animacyjnej waha się w granicach od 100do nawet 300 zł. w zależności od wielkości!

Warto było zrobić ją samemu.

Marta kolejne szapoba i ukłony w Twoją stronę.
Co my byśmy bez Ciebie zrobili?

poniedziałek, 27 listopada 2017

Domowa ciastolina

Zaczynamy tydzień zabaw:)

Robimy małą, krótką przerwę od prac plastycznych, ale nie porzucamy twórczości artystycznej.
Będziemy tworzyć, lepić i działać aktywnie:)

Dziś bawimy się domową masą - CIASTOLINĄ.

Chyba większość dzieci, czy to małych, czy też starszych lubi różnego rodzaju masy.
Pewnie nie tylko dzieci, co drugi dorosły też chętnie polepi i potworzy cuda z masy.

Postanowiłam sprawić Wiktorkowi troszkę radości, zapoznać go z czymś nowym i do tej pory niepoznanym i stworzyłam domową ciastolinę

Przepis na jej wykonanie zaczerpnęłam z bloga Jaśkowe klimaty.

Szukałam sprawdzonego i w miarę łatwego przepisu.
 Co by się dużo nie namęczyć, a szybko i dobrze zrobić:)

Ciastolinę robi się naprawdę prosto.

My zrobiliśmy z połowy podanej porcji.

Potrzebowaliśmy:

- 1 i 1/4szklanki mąki pszennej
- 1/2 szklanki drobniutkiej soli
- Ok.2 łyżki oleju roślinnego
- 3/4 szklanki wrzącej wody (takiej co to dopiero się przegotowała)


Sposób przygotowania: (z bloga jaśkowe klimaty)
Wymieszaj wszystkie wyżej wymienione składniki i ugniataj je ok. 5 minut aż powstanie nielepiąca się kulka. Całość należy wymieszać drewnianym mieszadłem do czasu, jak gorąca woda wsiąknie, we wszystkie składniki, a masa zrobi się klejąca. Do drewna tak bardzo nie przykleja się mąka. Czasem trzeba chwilkę odczekać, by nasza ciastolina wystygła, po to by można ją było wyrabiać już potem ręcznie bez obawy o to, że my lub dziecko się poparzymy. Wyrabiamy więc przez chwilę masę rękami, do momentu jak zacznie ona swoją konsystencją przypominać konsystencją sklepową ciastolinę.

Na koniec dodałam barwniki spożywcze, aby uzyskać kolorową ciastolinę.






Zakupiłam Wiktorkowi wałeczek ze wzorkami i mógł ruszać do działania.






Ciocia Marta użyczyła nam foremek do wykrawania i tak bawiliśmy się ciastoliną..
.






















Mieliśmy mały przedsmak do świątecznych przygotowań.

Bowiem niedługo zabieramy się za tworzenie bożonarodzeniowych pierniczków.

W tamtym roku również wspólnie piekliśmy pierniczki.


Ciastolina jest niezwykle plastyczną masą. Łatwo się z niej lepi, nie potrzeba wiele wysiłku, aby ją rozwałkować.

Wiktorek mógł poćwiczyć motorykę małej dłoni i sprawność manualną poprzez lepienie, ugniatanie, wałkowanie. 
Nauczył się posługiwania wałkiem i foremkami oraz poznał nową technikę plastyczną: lepienie z masy.







Naszą masę schowaliśmy do woreczka i będziemy po nią sięgać, gdy tylko najdzie nas ochota.

 

Wiktorkowa mama czarodziejka Template by Ipietoon Cute Blog Design