Tak jak obiecałam z dniem 1 września meldujemy się w pełnej gotowości na posterunku!
Wraz z dźwiękiem pierwszego szkolnego dzwonka ruszamy z naszym debiutem.
Przyznam się Wam szczerze, że tuż przed przystąpieniem do pracy zagościł u nas mały stresik (połączony jednak z ekscytacją). Zawsze staram się dążyć do perfekcji i również w tym wypadku chciałam, aby nasza misja powiodła się w stu procentach.
Pisząc tego posta śmiało mogę odetchnąć z ulgą, gdyż Wiktorek, jako uczeń, spisał się na medal. Był niezwykle skupiony i zaciekawiony nowością, jaka go spotkała.
Dziś wykonaliśmy jesienne drzewo.
Do jego przygotowania potrzebowaliśmy:
- małej, pulchniutkiej rączki
- technicznych kartek: białej i brązowej
- kleju i nożyczek
- ziarenek fasoli pomalowanych wcześniej różnymi kolorami farb (opcjonalnie dyni - ja niestety nigdzie nie mogłam znaleźć ziarenek dyni w łupinkach)
Na brązowej kartce odrysowałam rękę Wiktorka, którą później wycięłam i wspólnie z moim pomocnikiem nakleiłam na białą kartkę papieru.
Naklejona na kartce ręka tworzy konar naszego drzewa.
W kolejnym etapie zaczęły dziać się cuda :) Wiktorek najpierw poznawał ziarenka fasoli wszystkimi zmysłami, które to początkowo lądowały w buzi maluszka, ale po wytłumaczeniu przez mamę (czyt. pokazaniu) miejsca ich przeznaczenia, znalazły się na naszej kartce.
Tak oto powstało nasze pierwsze, wspólne dzieło.
Prawda, że ładne?
Prawda, że ładne?
A już w przyszłym tygodniu dodamy nasze kolejne prace.
Powiem Wam w sekrecie, że pomysłów mamy co niemiara :)
Będzie się działo!!!
Do Zobaczenia po weekendzie
Pozdrawiamy
Mama Czarodziejka i Wiktorek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz