Pages

Pages - Menu

czwartek, 5 kwietnia 2018

To nie świnka Peppa

Mimo, Wiktorek lubi wiejskie zwierzątka, bajka ze świnką Peppą jakoś nie przypadła mu do gustu.

Chyba woli realne postacie, niż gadającą świnię:)
No cóż, o gustach się przecież nie dyskutuje.

Na początku marca wybraliśmy się na zakupy do Łodzi:)
Oczywiście głównym punktem naszej wycieczki była Ikea.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg sklepu i natrafiliśmy na dział dziecięcy, Wiktorek dojrzał piękną, różową, pluszową świnię.




Chodził z nią przez całą Ikeę, całą galerię, trzymał ją przez całą drogę do domu, nawet z nią zasnął.
A gdy obudził się następnego dnia zamiast słów na dzień dobry: Mama!, usłyszałam chrumkanie.
Świnia jest teraz zabawką numer jeden. 
Codziennie włóczy ją ze sobą, nawet na zakupy, czy jadąc do babci i dziadka.

Kto by pomyślał, że zwykła maskotka będzie tak wspaniałą zabawką?

Dlatego też nie mogło zabraknąć pracy plastycznej ze świnką w roli głównej.
Powiem Wam, że nie miałam pomysłu na dzisiejszą pracę.

Wszędzie widziałam tylko świnki z okrągłych różowych talerzyków, albo z rolek po papierze.

Myślałam dość długo nad tym, nie chciałam rezygnować z pracy o Śwince, bo wiem jak Wiktorek ją lubi.

Wreszcie wena nadeszła i wymyśliłam, że zrobimy świnkę z różowego balona.



Wycięłam atrybuty świnki: ryjek, uszy, oczka i buźi mogliśmy wziąć się do działania.

Nadmuchałam różowy balon, który stanowił tułów świni.
Do niego, za pomocą dwustronnej taśmy klejącej,Wiktorek przymocowywał poszczególne części ciała.
















O jej jaka to była radość z efektu końcowego to nie macie pojęcia.



Nikt z Was chyba nie miał latającej świnki. 
Nasza fruwa pod sam sufit i po całym pokoju.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz