Pages

Pages - Menu

piątek, 22 września 2017

Stempelkowe szaleństwo

Kasztany i żołędzie to jednak fajne zabawki. Są nawet ciekawsze niż wszystkie autka i klocki , które Wiktorek ma w domu:)

Najlepszą zabawą okazało się rzucanie kasztanami ze schodów na dół. Wygląda to tak, że Wiktorek stoi na górze i zrzuca jeden kasztan za drugim, a mama musi stać na dole, łapać je do pudełka i przynosić znowu na górę :) i tak ciągle i wciąż :) póki Wiktorkowi się nie znudzi :) Mama nie potrzebuje żadnych dodatkowych treningów, gdyż synek odpowiednio dba o jej kondycję :)
Dobrze, że przynajmniej telewizor nie oberwał :)

Zabawa zabawą, ale trzeba bacznie obserwować małego urwisa, aby czasem żaden kasztan nie wylądował w jego buzi ani brzuszku :)
Jak to mówią: TRZEBA MIEĆ OCZY DOOKOŁA GŁOWY!!!

 "Niech żyją farby, kredki, nożyczki oraz klej!
Miś strasznie się ubrudził, lecz wcale się nie nudzi...
Trzy śliczne zrobił kwiatki
i cieszy się, że hej :)"
(Puchatkowe mruczanki, Wycinanki)

Nasz Miś Wiktorek miał dziś okazję wypróbować nową technikę plastyczną - stemplowanie!

Dostał:
- kartkę z uśmiechniętym żołędziem
- brązową farbę
- korek od butelki od wina
- piękny fartuszek.


 Tak przygotowany przystąpił do pracy. I tu zaczęła się pierwsza klapa :( Wiktorek zamiast stempelkować maczał tylko korek w farbie. Na nic zdawały się próby odbicia go na kartce.
Gdyby tego było mało, Wiktorek pomyślał chyba, że to czekoladka i postanowił wkładać namoczony w farbie korek do buzi :( Kolejna katastrofa!!! Na dodatek wiecznie narzekał na ubrudzone paluszki :(



Kiedy już byłam bliska rezygnacji z dzisiejszej pracy, nagle stał się cud. Moje modlitwy zostały wysłuchane i jakimś cudem Wiktorek zaczął współpracować :) uff
Widocznie potrzebował czasu na zastanowienie się czy gra jest warta świeczki :) 
Maczał korek w farbie i odbijał na kartce z narysowanym żołędziem. Trzy umoczenia i jedno odbicie :) i tak cały czas, aż do ukończenia dzieła. 








Bitwa stoczona, praca wykonana. 
Efekt nawet nawet , jak na dzisiejsze przeboje :)


Wydawałoby się, że stemplowanie to żadna sztuka. Nic trudnego! Wystarczy umoczyć stempelek w farbie i odbić na kartce. 
Jednak dla mojego 16- miesięcznego już Wiktorka wcale nie było to takie oczywiste. 
Być może miał dziś gorszy dzień (chyba będzie się pojawiał kolejny ząbek do kolekcji), może mu się nie chciało, a może tak się z nami tylko droczył, bo przecież w ostateczności pracę wykonał :)
A może wszystko łącznie zebrane złożyło się na dzisiejsze stempelkowe szaleństwo? :)

Jednak porażki nas nie zniechęcają, a wręcz przeciwnie motywują do dalszego eksperymentowania. 
Niebawem okaże się, czy stempelki rzeczywiście nie przypadły Wiktorkowi do gustu, czy jednak Mały Miś tak tylko udawał :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz