Pages

Pages - Menu

niedziela, 12 listopada 2017

Quiet book

Halo! Halo!
Czy ktoś widział Wiktorka?

Od jakiegoś czasu jest cisza w domu. 
Nikt nie biega, nie bawi się garnkami i butelkami, ani nawet nie rozrzuca zabawek po podłodze.
Jakby dziecka nie było!
Co się stało z moim Wiktorkiem?

To wszystko sprawka cioci Marty i jej cichej książeczki (Marta pełna pomysłów - Quiet book)

Mój synek się po prostu w niej zakochał.


Książeczka musi leżeć w widocznym miejscu w zasięgu ręki Wiktorka, aby w każdej chwili miał do niej dostęp.



I uwaga!
Wiktorek bierze książeczkę, siada z nią na dywanie,po czym następuje cisza i zabawa książką.


Ma już nawet swoje ulubione strony, przy których spędza dłuższą chwilę.

Pierwsza strona to biedronka z odpinanymi rzepowymi kropkami.  

 
Wiktorek odrywa wszystkie kropki, następnie próbuje odpiąć zamek (zwykle z moją pomocą) i chowa tam wszystkie kółeczka. Znowu zamyka zamek, aby za moment go otworzyć i wyciągnąć ukryte skarby, które przyczepia na swoje miejsce. 
I tak po kilka powtórzeń.




Gdy znudzi mu się biedronka przekłada książeczkę na drugą stronę, gdzie znajduje się myszka i ser :)





Serowy łakomczuch mówi: Amm i próbuje przeciągnąć myszkę przez serowy otwór. 
Na razie nie idzie mu to tak sprytnie, ale praktyka czyni mistrza i niebawem dojdzie do perfekcji.

Kolejna strona to krab i prawdziwy morski piasek z muszelkami ukrytymi w szeleszczącej otoczce.



Wiktorka najbardziej cieszy właśnie ten piasek oraz krabowe oczka i szczypce. Sztuczne oczka już zna, ale niezmiennie jest nimi oczarowany.



 
Kolejne strony to jesienne drzewo owocowe z jeżykiem i buty. 



Najfajniejsze są owoce na drzewie, które można przeciągnąć z jednej gałązki drzewa na drugą oraz słoneczko z sensorkami. 




 Ale jeżyk to jest jeżyk. 
Wiecie co on ma? 
Czerwone jabłuszko, które można odrywać i przyczepiać na jego kolce, tak jak biedronkowe kropeczki. 


Buty jeszcze, aż tak Wiktorka nie zajmują, ale przydadzą mu się później do nauki wiązania. 


Przy butach najlepsze jest na razie wyciąganie tasiemkowych sznurowadeł i uwaga: wkładanie ich w dziurki. 
To dopiero super ćwiczenie manualne i wzrokowe. 
Trafić do takiej dziurki to nie lada wyczyn. 

A wiecie co jest najpiękniejszego na tej stronie?  
Koraliki na sznureczku z imieniem Wiktorek!



Kolejne strony to jest raj na ziemi dla Wiktorka. 
Przy nich spędza najwięcej czasu. 
Pierwsza z nich to Wiktorkowe: ko-ko, muu i beee, czyli wiejska zagroda.


  Wiktorek przyczepia, przekłada, chowa, podaje i znów przyczepia zwierzątka. Nie raz koń ląduje na kurniku, a świnka zamiast w błotku to na niebie. 
  
Chmurka zawiera niebieskie kropelki deszczu wykonane z koralików, którymi Wiktorek również się zabawia. 





Ta strona jest numerem jeden książeczki. 
Oprócz rozwoju manipulacyjnego, uczymy się z Wiktorkiem nazw zwierzątek.









Brakuje nam tu jednak dziadka z piosenki: "Dziadek fajną farmę miał". 
Może ciocia go dorobi? :)):):):):)

Wtedy Wiktorek byłby chyba już w ósmym niebie.

No i druga ulubiona strona to strona z: Amm, czyli tłumacząc Wiktorkowy język jest to strona z jedzeniem.

 
Wiktorek jest małym głodomorkiem, na apetyt nie narzeka, a i raczej wszystko chętnie zjada. 
Dlatego, gdy zobaczył kanapeczkę z pięknymi dodatkami, czyli z serem, szynką, jajeczkiem, z pomidorem i z cebulką, to aż mu ślinka pociekła. Schrupałby ją na śniadanko, gdyby tylko była jadalna.



 Oprócz kanapki Wiktorkowi spodobały się także sztućce. Wyciąga sobie zza gumeczki nóż i widelec i niezdarnie i nieporęcznie nimi operuje.










Po dwustronicowych atrakcjach Wiktorek ma okazję rozwinąć wiedzę matematyczną.
 Ciocia zafundowała matematyczne liczydło:


Na razie liczymy po swojemu: ja liczę jeden, a Wiktorek djaaa, ja liczę trzy, a Wiktorek djaaa. 
Dalej u nas wszystko jest djaa, czyli dwa. 


Strona zawiera cyferki od 1-5 każdej cyferce przypisana jest odpowiednia ilość motylków i innych owadów. Dziecko manipulując nimi, przesuwa po sznureczku i odlicza odpowiednio jej przypisaną liczbę.

Książeczka jest rewelacyjna. 
Ciocia zna dobrze gust Wiktorka i indywidualnie dostosowała zawartość książki do zainteresowań chrześniaka. 

Książka warta swojej ceny. 
Jest bardzo pracochłonna, ale jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna. 
Czy dla dwulatka, czy dla siedmiolatka, książka jest wspaniała.
 Po dostosowaniu zawartości do poziomu dziecka spełnia wymagania i wspiera je we wszechstronnym rozwoju. 

Polecam ją każdemu! 
Może będzie jednym z wyborów na niepowtarzalny świąteczny prezent?

P.S. Ciociu Marto- Spisałaś się na medal!!!!


2 komentarze: