Jak na mamę czarodziejkę przystało, dziś będzie trochę magii.
Skoro nasz żołędziowy ludek ma już sprawioną nową czapkę i jest przygotowany na jesienne chłodne dni, to musimy zająć się kasztanami :)
Te małe brązowe kuleczki dobrze czują się w swoich kolczastych kurteczkach. Wyglądają w nich niezwykle sympatycznie. Mimo, że są kłujące, to jednak zaintrygowały Wiktorka swoim wyglądem.
Dziś mama sprawiła Wiktorkowi niespodziankę i dała mu:
- czarodziejską białą kartkę,
- pędzelek
- zieloną farbę
- wodę.
Wiktorek miał trochę zdziwioną minę, gdyż nie doszukał się na kartce żadnego obrazka do pomalowania.
Dostał do ręki magiczny, zielony pędzelek (umoczony w wodzie) i pojemnik z zieloną farbą. Malował po całej kartce, a jego oczom ukazywały się jakieś dziwne kontury.
Kiedy skończył swoje dzieło, okazało się, że stworzył kolczastego kasztanka.
Ale jak to?
Już Wam odpowiadam.
Sposób stary jak świat, często wykorzystywany w pracach z mojego dzieciństwa.
Sprawcą okazała się świeca. Zwykłą, białą świeczką narysowałam na białej kartce papieru technicznego kształt kasztana. Po pomalowaniu kartki farbą (połączoną z wodą) ukazało nam się nasze dzieło.
Sprytne, prawda?
Prostym sposobem, małym nakładem czasu i pracy, udało nam się przemycić trochę czarów :)
Podobno najprostsze rzeczy i rozwiązania są najlepsze:)
W prostocie tkwi siła i piękno!
Na dziś to nie koniec czarów.
Będziemy tworzyć kolejne arcydzieło!
Czekajcie na efekty:)
Widzimy się po południu!!!
0 komentarze:
Prześlij komentarz