Jest i ona!
Kolejna sowa już gotowa!!!
Jesteście ciekawi, co dziś zmalowaliśmy?
No może nie do końca zmalowaliśmy, bo kredek i farb nie było w dzisiejszym repertuarze.
Kartek też dziś nie było!
Był za to klej!!!
Jakżeby inaczej :)
Dzień bez kleju to dzień stracony :)
Oprócz kleju zaopatrzyliśmy się w:
- ekologiczną, papierową torebeczkę,
- liście,
Przynieśliśmy tyle liści z lasu, że starczają nam na kolejną pracę plastyczną.
Trzeba w stu procentach wykorzystywać dary jesieni w czasie sezonu.
Tułów sowy tworzyła papierowa torba.
Zgięłam ją tak, aby utworzyła kształt naszego ptaszka, tak jak na poniższym zdjęciu:
Nie było dziś samowolki.
Wszystko musiało mieć ręce i nogi, a dokładnie skrzydła i oczy.
No właśnie oczy - oczy i dziób wysmarowaliśmy klejem i szybkim zdecydowanym ruchem przykleiliśmy na torbie papierowej.
Następnie Wiktoruś przyklejał we wskazanym przeze mnie miejscu jesienne liście.
Na koniec czekaliśmy, aż nasza sowa wyrazi opinię na temat swojego wyglądu.
Nic nie powiedziała!
Milczała!
Milczenie oznacza zgodę :)
Czyli uznajmy, że jej się podoba.
A Wy co sądzicie o takiej ekologicznej sowie?
Fajna sówka!!!
OdpowiedzUsuń