środa, 31 października 2018

Mały jeżyk

Jeżyk - zabawa paluszkowa

Idzie jeżyk, mały jeżyk  (dwoma palcami wędrujemy po plecach dziecka)
Zaraz wejdzie za kołnierzyk  (wkładamy palce za kołnierzyk),
No a jeż, jak to jeż  (dwoma palcami wędrujemy po plecach dziecka)
Może Ciebie pokłóć też!  (chwytamy dziecko pod boki i łaskoczemy)
lub (stukamy wielokrotnie palcem wskazującym po plecach dziecka).

Wiktorek uwielbia zabawę w jeżyka. 
Niebawem planuję nauczyć go innej zabawy z jeżykiem w roli głównej.
Natomiast dziś jeż był bohaterem naszej kolejnej pracy plastycznej.

Panie i Panowie, prezentujemy Wam paluszkowego jeża.
A dokładniej rzecz ujmując - jeża wykonanego z odbitych dłoni dziecka.

Na początek należy przygotować sobie obrazek z przesympatycznym panem jeżem.
My spośród różnych kolorowanek, wybraliśmy właśnie obrazek takiego jeża, którego zaakceptował Wiktorek.

 Naszykowaliśmy jeszcze farby w dwóch kolorach i pędzelek, zakasaliśmy rękawy i tworzyliśmy.
Najpierw pomalowałam wiktorkową dłoń na pomarańczowo, później na brązowo i odbijaliśmy ją wspólnie na tułowiu jeża. 

Wiktorek miał w planach odbijanie dłonie również na ryjku jeża, jednak mama go od tego pomysłu odsunęła :)












Wiktorek był niesamowicie uradowany, jednak mam wrażenie, że nasz jeżyk pałał większą radością widząc taką ilość wspaniałych kolców na swym grzbiecie:



niedziela, 28 października 2018

Czy kaasztany mają noski?

Dzisiejsza praca powstała w zawrotnie szybkim tempie. 
A to za sprawą Wiktorka i jego znudzonej miny.
Usiadł smutny przy swoim stoliczku, z klejem w ręku i czekał.
Czekał na mamę i na jej kolejny pomysł  plastyczny.

Oczywiście mogłabym mu dać kredki i kolorowanki lub kawałki niepotrzebnego papieru do przyklejania, ale wiedziałabym, że Wiktorek byłby rozczarowany. 

Także dlatego w niedzielne brzydkie i zimne przedpołudnie postanowiliśmy rozgrzać się przy odpowiedniej pracy plastycznej.

Wykonaliśmy kasztana!

I to nie byle jakiego kasztana.

Nasz kasztan zamiast kolców, ma noski!!!


Noski znaleźliśmy pod drzewami podczas naszego leśnego spacerku.


I tak leżały sobie w szafce pod tytułem: "kiedyś się przyda", bądź jak kto woli (cytując z reklamy): szafka na "tegesy i tentegi", aż do dziś.
Szybciutko wydrukowałam na zielonej kartce obrazek z kasztanem w skorupce i podarowałam go Wiktorkowi.
Ten bez chwili zastanowienia i z uśmiechem na buzi rozpoczął proces smarowania kartki klejem.


Następnie sięgnął do miseczki z noskami i przyklejał je na wyklejoną kartkę.








Praca nie trwała zbyt długo, ale zaspokoiła potrzebę artystyczną Wiktorka.





Może nasze noski w pełni nie imitują prawdziwych kolców kasztana, ale są niepowtarzalne i każdy prawdziwy "artysta" dostrzeże w nich swój urok!

niedziela, 21 października 2018

Barwy jesieni


Już lato odeszło i kwiaty przekwitły
A jeszcze coś w słońcu się mieni
To w polu i w lesie czerwienia się spójrzcie
Korale, korale jesieni
Ref.: Idzie lasem pani jesień
Jarzębinę w koszu niesie
Daj korali nam troszeczkę
Nawleczemy na niteczkę
Włożymy korale, korale czerwone
I biegać będziemy po lesie
Będziemy śpiewali piosenkę jesienną
Niech echo daleko ją niesie
Ref.: Idzie lasem pani jesień
Jarzębinę w koszu niesie
Daj korali nam troszeczkę
Nawleczemy na niteczkę.

Złapałam się ostatnio na tym, że śpiewam tę piosenkę nie tylko w pracy, ale również w każdej wolnej chwili, gdy coś robię, jadę autem, czy bawię się z Wiktorkiem.
Ta piosenka jest chyba ponadczasowa.
Pamiętam jej słowa do tej pory, a uczyłam się jej w przedszkolu.
Gdy szukałam jesiennych piosenek do żłobka dla dzieci, natknęłam się w pierwszej kolejności na nią. Słowa same wychodziły mi z ust wraz z kolejnymi wersami. 
Pamięć ludzka jest niesamowita.

Piosenka ta wprowadza nas w niesamowity klimat jesiennej pory.
Polska złota jesień kojarzy nam się głównie z pięknie mieniącymi się w słońcu wielobarwnymi liśćmi.

Do tej pracy zabierałam się od jakiegoś czasu, ale zawsze go miałam za mało.
Aż nadeszła chłodniejsza niedziela i wraz z Wiktorkiem mieliśmy okazję popracować przy naszym plastycznym stoliczku.
Praca jest banalnie prosta do wykonania i już teraz żałuję, że wcześniej nie wymyśliłam Wiktorkowi podobnej pracy.

Do wykonania jesiennego liścia potrzebowaliśmy:

- kartki z wydrukowanym kształtem liścia;
- podartych na kawałki kartek kolorowego papieru (u nas były to kartki czerwone, zielone i pomarańczowe)
- kleju.



 
Wiktorek w dowolny przez siebie sposób naklejał kolorowe kawałki papieru na kartkę z narysowanym liściem.
Początkowo wysmarował klejem liścia i do tego doczepiał kolorowe karteczki. 


















Następnie jednak po uprzednim zaprezentowaniu przez mamę, samodzielnie spróbował smarować kolorowy kawałek papieru klejem i przyklejać go do liścia. 













Praca tak go wciągnęła, że zapomniał o świecie.
Bez problemu radził sobie z klejem, a na dodatek wspaniale ćwiczył sprawność manualną, umiejętność chwytania drobnych przedmiotów i oczywiście maksymalne skupienie uwagi.
Takiego zainteresowania i takiej koncentracji nie widziałam u niego dawno.

A tak oto prezentuje się jego kolejne jesienne dzieło:







P.s. Kolorowe kartki podarłam na większe kawałki, aby łatwiej można je było chwycić.
 

Wiktorkowa mama czarodziejka Template by Ipietoon Cute Blog Design