poniedziałek, 4 września 2017

(Nie)jadalny bukiet liści

Po ostatnich wiktorkowych próbach skonsumowania kolorowych ziarenek fasoli, tym razem postanowiłam sprawić Małemu Artyście coś jadalnego. 

Przeglądając wyszukiwarkę internetową w poszukiwaniu plastycznych inspiracji natknęłam się na jadalne farby. Przepis i wykonanie są niezwykle proste. 
Potrzebujemy 1 łyżkę jogurtu naturalnego i kilku kropel barwnika spożywczego. 
Składniki łączymy w całość i voilà farby gotowe. 





 Prawda, że proste?

Oprócz przygotowanych już farb, do naszej dzisiejszej pracy potrzebowaliśmy:
- kartki technicznej (najlepiej białej) z naklejonym na niej obrazkiem wazonu 
- miski z wodą/ chusteczki nawilżone i ręcznik
- pędzelka 
- małego ochotnika, który poświęci swoje dłonie,a by odbić je na kartce papieru.

Nie zgadniecie!!!! U nas ochotnikiem (chcąc nie chcąc) okazał się............... Wiktorek :)

Tak przygotowani ruszyliśmy do działania:)

Mama dzielnie malowała ręce synka farbami jadalnymi (których Wiktorek dziś jednak nie chciał posmakować) i wspólnie odbijaliśmy je na kartce papieru. 













Po kilku razach malowania i ścierania farby z ręki, powstał piękny jesienny bukiet.
Moim skromnym zdaniem wygląda całkiem przyzwoicie :)



A już za parę dni (po wizycie w pobliskim lesie o ile pogoda dopisze) wykonamy malowniczą Panią Jesień!
Widzimy się niebawem :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Wiktorkowa mama czarodziejka Template by Ipietoon Cute Blog Design