Nasze ostatnie wiosenne kanapki zrobiły furorę:)
Statystyki oglądalności bloga szalały.
Postawiliśmy sobie wysoko poprzeczkę, dlatego też pomysł i wykonanie dzisiejszej pracy musiały być równie dobre!
Dziś prezentujemy Wam włoskie co nieco, czyli pizzę:)
Praca wykonana była wspólnie.
Część rzeczy wykonywała mama, część wykonywał Wiktorek.
Część rzeczy wykonywała mama, część wykonywał Wiktorek.
Nasza domowa pizza mimo, iż wykonana jest z jadalnych produktów, nie nadaje się jednak do spożycia.
Cieszy oko zamiast brzuszków.
Cieszy oko zamiast brzuszków.
Ciasto do pizzy wykonałam z masy solnej.
W ugniataniu składników pomagał mi Wiktorek.
Najpierw musiał nadać naszej pizzy kolor.
Do tego celu posłużył pędzelek i beżowa farba.
Do tego celu posłużył pędzelek i beżowa farba.
Malował, malował i końca nie było widać.
Starał się wypełnić farbą każdy element ciasta.
Starał się wypełnić farbą każdy element ciasta.
Tak przystrojona pizza wylądowała w piekarniku w Wiktorkowej kuchni.
Pizza wygląda wspaniale!
Zamawiacie na miejscu, czy z dostawą do domu?:)